FlowLand to ogromne miasto położone w kraju zwanym StrangeLand, które liczy 1,5 mln mieszkańców. W tym miejscu życie toczy się przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Znajdziemy tutaj biznesmenów, karierowiczów, narkomanów, gangsterów i mnóstwo szarych ludzi. Z pewnością jest to raj dla ludzi, którzy uwielbiają hazard, bowiem we FlowLand mieści się ponad trzydzieści kasyn, gdzie bez przerwy toczy się gra o miliony. Właśnie tutaj w jednym z kasyn rozpoczyna się akcja tej powieści.
Derek, bo takie imię nosi jeden z głównych bohaterów, to dwudziestoczteroletni Afroamerykanin, utrzymujący się z dilerki narkotykami. Nie wiedzie mu się najlepiej w życiu, stracił ojca i matkę podczas strzelaniny na jednej z dzielnic FlowLand, a w ostatnim czasie zostawiła go dziewczyna. Dzisiaj postanowił zobaczyć "lepszy świat", odwiedzając Casino Night.
- Jasna cholera, ale to kasyno jest duże - powiedział pod nosem Derek. Nie spodziewał się, że ten budynek w rzeczywistości jest taki duży. Ruszył w stronę baru.
- Witamy w Casino Night, co podać? - zapytała uprzejmie barmanka.
- Poproszę drinka z tequilą - odparł Derek
- Proszę bardzo, siedem dolarów -
Derek miał już zamiar płacić, lecz nagle ktoś złapał go za ramię.
- Ja zapłacę za tego pana - zakomunikował wysoki mężczyzna, ubrany w białą koszulę i czarny garnitur
- Nie trzeba - odparł wyraźnie zaskoczony Afroamerykanin
- Trzeba nie trzeba, tu są pieniądze za drinka - powiedział ów mężczyzna, po czym odciągnął Derka na bok.
- Słuchaj, wyglądasz mi na takiego, który potrzebuje trochę zarobić - rzekł nieco niższym tonem.
- Ja? Eee...no ja mam pracę, normalnie zarabiam... -
- Takie bajki to możesz wciskać kumplom na dzielnicy. Nazywam się Vincent i proponuję ci bardzo korzystny układ. Skorzystamy na tym oboje -
- Ale co miałbym zrobić? - odparł wyraźnie zainteresowany młody diler
- To nie jest miejsce na takie rozmowy. Pod kasynem stoi mój samochód, tam omówimy wszystko dobra? -
- Okej, to chodźmy -
Derek nie wiedział czego spodziewać się po tym wysokim brunecie o jasnej karnacji. Postanowił jednak zaryzykować i poszedł z nim do samochodu prowadzić dalszą konwersację.
- Dobra, tutaj możemy porozmawiać na spokojnie - zaczął Vincent. Jestem właścicielem wytwórni muzycznej Cats Records. Zajmujemy się promowaniem młodych artystów, którzy chcą wybić się poprzez swoją twórczość -
- Ale ja nie zajmuje się muzyką, nawet nie umiem śpiewać -
- Nie rozumiesz, to nie ty miałbyś śpiewać. Zresztą, tu nie chodzi o śpiewanie. My zrzeszamy raperów. -
- No dobra, w takim razie co chcesz mi zaproponować - odparł zmieszany Derek
- Wiem, że jesteś dilerem narkotyków na swojej dzielnicy i to pomoże nam wszystkim. Masz zapewne dużo klientów. Szepnij każdemu z nich jakieś miłe słówko o Cats Records. Może w ten sposób odkryjemy jakiś talent -
- Hmm...nie ma sprawy. Tylko to mi się wydaje za proste -
- Bystry jesteś. Za każdego poleconego gościa dostajesz działkę dodatkowego towaru do opchnięcia. Oczywiście to co zarobisz jest twoje - powiedział z uśmiechem na ustach właściciel wytwórni
- Ok, ale jak złapię z tobą kontakt? - zapytał niepewnie Derek
- Faktycznie, prawie zapomniałem. Tutaj masz telefon, a na liście kontaktów mój numer. Za każdym razem, kiedy znajdziesz gościa godnego polecenia wyślij go do mnie, a następnie zadzwoń -
- Luźno. Zrobię jak każesz. Dzięki za pomoc - odparł wyraźnie zadowolony dwudziestoczteroletni Afroamerykanin.
- Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. A teraz wracaj na swoje śmieci i działaj -
Derek wysiadł z wozu Vincenta i udał się wprost na swoją dzielnicę. Czuł, że to może być dla niego szansa. W końcu nieczęsto nadarza się taka okazja - dodatkowy towar za tak niewielką przysługę. Zapomniał jednak o bardzo istotnej rzeczy, a mianowicie nie wypytał się dokładnie jaki ma to być towar.
- "Chyba mnie nie wykiwa" - pomyślał.
Jednak życie we FlowLand nie wydaje się takie proste, o czym Derek przekona się już niebawem.
no no zapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuń