niedziela, 12 lutego 2012

Rozdział 1. Tajemnice

Właśnie otworzyły się drzwi od domu Derka. Czarnoskóry diler wyszedł działać na dzielnicę. Ledwie zdążył minąć skrzyżowanie ulic Cancel Street oraz High Street, a już napatoczył się pierwszy klient.



- Siema, ty jesteś Derek Worrow? - zapytał  nieznajomy
- Ta, a co? - odparł młody Afroamerykanin
Mężczyzna wykonał gest ręką, obwieszczający, że będzie mówił szeptem.
- Podobno masz niezły towar na sprzedaż -
- A kto pyta? -
- James Flangan, mieszkam tutaj obok -
- Ten Flangan, który należał do Rosset? - zapytał z niedowierzaniem Derek
- Tak, ten Flangan -
- Stary, ale się zmieniłeś. Pamiętam twoje huczne odejście z Rosset, a potem twoją egzekucję. Jakim cudem żyjesz? -
- He widzisz, Rosset wykonali egzekucję na jakimś zwykłym dłużniku. Za wiele razy im pomogłem i po prostu nie mieli na tyle odwagi, by tak najzwyczajniej w świecie strzelić mi w łeb -
- Ty, ale właściwie czemu tak chętnie mi o tym opowiadasz? -
- Bo jesteś zwykłym dilerem, który nie ma koneksji. Nie jesteś zatem groźny - To po ile masz grama? - dorzucił James
- Ziom, jak dla ciebie to po 15 dolarów -
- Okej, powiedzmy, że stoi -
- Ale jeszcze jedna sprawa. Nie interesujesz się może muzyką? W Cats Records szukają talentów -
- W Cats Records? Hmm...Vincent dalej jest tam właścicielem? - zapytał były członek Rosset
- Tak - odparł Derek
- To super...to super... - wymamrotał wyraźnie zamyślony klient
Worrow był lekko zaskoczony reakcją Jamesa, lecz powstrzymał się od komentarza. Po chwili obaj wymienili się częścią swojego ekwipunku i pożegnali. Derek wyciągnął telefon i zadzwonił do Vincenta.
- Halo? - odezwał się głos w słuchawce
- Vincent? Słuchaj, poleciłem mojemu klientowi twoją wytwórnię. Być może zjawi się u ciebie jeszcze dzisiaj -
- No to bardzo ładnie. A jak ma na imię? - zapytał biznesmen
Młody diler czuł w sobie coś co nie pozwalało mu na zdradzenie imienia byłego członka Rosset.
- Nie wiem, wolę nie wchodzić z klientami w bliższe stosunki - 
- To trochę szkoda, ale cieszę się, że jest jakieś zainteresowanie - 
- A co z moim wynagrodzeniem? - zapytał Derek, lecz po chwili zdał sobie sprawę, iż powiedział to sam do siebie, gdyż Vincent zdążył się już rozłączyć.
- "No nic, działam dalej" - pomyślał i ruszył przed siebie. 
Doszedłszy do końca High Street, spostrzegł czarnego vana stojącego na pobliskim parkingu. Zrobił jeszcze kilka kroków po czym zza opuszczonej szyby samochodu wychyliła się ręka trzymająca pistolet, który był wycelowany wprost w Derka. Po chwili padło kilka strzałów, jednak diler zdołał wcześniej odskoczyć na bok i schować się za murkiem. Wszystkie szyby w samochodzie podniosły się momentalnie, a van odjechał z piskiem opon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz